Walka o Sylwetkę: Dzień 2.

Lubię to

środa, 11 stycznia 2017

Dzień 2.

Dzisiaj nie liczyłam kalorii bo zajęło by to zbyt dużo czasu. Z resztą nie chciało mi się osobno ważyć wszystkich warzyw więc dziś będzie bez wskaźnika kcal, ale za to moje dzisiejsze menu nie było takie złe.

Jestem z siebie dość zadowolona a to dlatego, że do pracy wzięłam produkty, z których skomponowałam zarówno śniadanie jak i obiad. Nie jestem typem kulinarnego geniuszu, nie wznoszę się też na wyżyny kreatywnego gotowanie, dlatego tym bardziej mam się z czego cieszyć.

Składniki, które wzięłam ze sobą do pracy to kawałek papryki, liście rukoli, pomidor, serek typu Philadelphia, plastry łososia i połówka avocado.
To stanowiło moją bazę, za pomocą której skomponowałam dość dobre rzeczy.

Śniadanie:
Na śniadanie zjadła właściwie to samo co wczoraj na kolację. Czyli dwie kanapki z pełnoziarnistego chleba, łososia, avocado i pomidora. Chleb miała bardzo dużo ziaren także śniadanie dało mi sporo energii i wypełniło mój żołądek na bardzo długo.

Obiad:
Dwa wytrawne naleśniki. Posmarowałam je serkiem i wypełniłam boją "bazą". Do środka włożyłam łososia, paprykę, rukolę i pomidor. Chwilę potrzymałam na patelni i ciepły lunch gotowy!

Kolacja:
Sushi. Maki z łososiem, avocado i serkiem typu Philadelphia. Ryż jest wypełniający, nie powinnam może jeść sushi na kolację, ale no już stało się.

Napoje: nic oprócz wody i herbaty
Ochota na słodycze - 0
Ćwiczenia - 0

Wskazówka:
wygląda na to, że mój dzień spędziłam pod znakiem łososia. Pamiętajcie, że ryby są bardzo zdrowe i warto włączyć je do diety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz